Czy wiecie, że…
na terenie województwa opolskiego istniało około 200 obozów pracy?

Dziś opiszę jedno z takich miejsc, które znajdowało się w niewielkiej wsi Łambinowice.

 
Obóz pracy 1945-46.
Pod koniec lipca 1945 roku, czyli już po wojnie (która skończyła się w 8 maja!) polskie władze utworzyły Obóz Pracy w Łambinowicach jako „obóz przesiedleńczy”. Niektórzy nawet nazywają go obozem koncentracyjnym bądź zagłady. Mocne słowa ale jeśli przyjrzeć się bliżej temu, w jaki sposób traktowano ludzi, jak ich upodlono, ilu straciło życie, słowa te będą tylko odzwierciedleniem emocji rodzin, które straciły tu swoich bliskich. Jak już pisałam w poprzednim poście, przetrzymywano w nim Niemców (najliczniejszą grupą byli mieszkańcy okolicznych miejscowości) czekających na przymusowe wysiedlenia w głąb Niemiec. Wśród nich byli członkowie SS, SA, NSDAP i organizacji nazistowskich oraz strażnicy z obozów jenieckich Lamsdorf. Więziono również Ślązaków bo jak przyznał, sam szef obozu, Gęborski: „być może w obozie byli osadzeni Polacy, jednak mówili tak niezrozumiałą gwarą, że trudno było ich uznać za Polaków lub wyróżnić spośród Niemców”. A oni po prostu mówili po śląsku! W sumie więziono od 5000 do 8000 osób. Na skutek nieludzkich warunków, a także zbrodniczej działalności, w obozie poniosło śmierć około 1100 osadzonych. Obóz zlikwidowano dopiero w październiku 1946r.

15_Łambinowice- głazy z tabliczkami miejscowości, z których pochodzili zmarli 3 14_Łambinowice- Pomnik w kształcie śląskiego krzyża pokutnego poświęcony ofiarom obozu pracy w Łambinowicach. w l.1945-46

Cmentarz Ofiar Obozu Pracy.                                                      Pomnik poświęcony Ofiarom Obozu w latach 1945-46.

 


Cmentarz Ofiar Obozu Pracy.
Złe traktowanie, głód, zimno oraz epidemia tyfusu plamistego spowodowało, iż wielu więźniów zmarło. Grzebano ich na tyłach obozu w bezimiennych pojedynczych lub masowych mogiłach.
W 1991 roku ustawiono drewniany krzyż, w pobliżu drogi, przy której chowano zmarłych.
W 1995 roku ustawiono dodatkowy śląski krzyż pokutny.
Natomiast w latach 2000-2002 utworzono cmentarz ofiar obozu pracy. Na chwilę obecną znanych jest trochę ponad 1000 nazwisk osób, które zostały tam pochowane.

 
Za powojennym obozowym drutem.
Obóz ogrodzony był drucianym płotem. Strażnikami byli młodzi chłopcy w wieku 19-23 lat, którzy nie ukończyli nawet szkoły podstawowej.
„Podstawą wyżywienia był jeden litr gorącej wody, a w niej 1-2 ziemniaki na śniadanie i tyleż samo na obiad. Ziemniaki były stare, często zgniłe. Do picia przygotowywano herbatę z trawy i ziół, które zbierano na terenie całego obozu, dlatego też po kilku tygodniach na placu obozowym nie było ani jednej trawki”. Dzienną rację wyżywienia ocenia się na około 400-600 kalorii.
Tortury, gwałty oraz śmierć z powodu chorób były na porządku dziennym. Motywacją była zemsta za terror w czasach hitleryzmu.
Nie będę rozpisywać się, w jakich to nieludzkich warunkach mieszkali więźniowie i jakim byli poddani torturom

 

 

Przytoczę tylko kilka fragmentów z rozprawy:
„(…)Ponieważ większość osadzonych nie znała polskiego, a tylko w tym języku wydawano komendy, za złe ich wykonanie groziły dodatkowe kary”.
„(…)W obozie maltretowano, kopano, deptano i zabijano”. „(…)Bito ludzi, traktowano ich źle, włóczono po placu apelowym”.
(…)Osadzonym dokuczał głód, pchły i wszy. (…) Więźniowie byli wykorzystywani do prac ekshumacyjnych niemieckiego obozu jenieckiego. Zwłoki wykopywali gołymi rękami (…).
Milicja często wbijała niektórym więźniom igły za paznokcie, kneblowano ich, polewano moczem i ekskrementami, kazano mężczyznom i kobietom rozebrać się i biciem zmuszano do różnych sadystycznych poczynań seksualnych.
„Jedna z więźniarek powiedziała, iż w obozie straciła swoją 10 letnią córkę, matkę, siostrę, brata, dwie szwagierki i szwagra. Mężczyzna należący do grupy, której celem było chowanie zmarłych zeznał, że po codziennych apelach musiał grzebać do 15-tu zmarłych i zabitych.”
(…)Procedura rejestrowania sprowadzonych pod przymusem mieszkańców okolicznych wiosek odbywała się również w nieludzkich warunkach. W większości wypadków doprowadzeni do obozu musieli stać na placu przed barakiem rejestrującym nowo przybyłych przez dzień a nawet dwa, w słońcu lub deszczu(…)
Codziennie rano odbywały się apele, w których każdy uwięziony musiał brać udział, obojętnie czy był zdrowy, chory czy też ledwie powłóczył nogami ze starości. Jeżeli ktoś upadł, lub specjalnie został spoliczkowany przez strażnika, czy też uderzony kolbą tak, że padł, to wówczas reszta strażników rzucała się na niego i biła tak długo, aż wyzionął ducha. Mężczyznom kazano zakładać hełmy i śpiewać niemieckie pieśni, a w czasie tego śpiewu byli bici młotami, siekierami w tenże hełm, tak że krew lała się po całej twarzy. Wydawano rozkaz, by wchodzili na drzewa a inni więźniowie musieli te drzewa ścinać. Często przy wchodzeniu na drzewa strzelano do nich jak do „ruchomych celów”. Podczas gimnastyki kazano kłaść się na ziemi a strażnicy chodzili po leżących, nie patrząc gdzie stawiają nogi.

 

Więcej o obozie i warunkach (tylko dla ludzi o mocnych nerwach, opisy bywają bardzo drastyczne):
http://www.silesia-schlesien.com/index.php?option=com_content&view=article&id=290%3Adr-ewald-stefan-pollok-oboz-koncentracyjny&catid=37%3Aartykuy&Itemid=54
http://filozofia.3bird.net/download/archeologia/historia-polskie-obozy-koncentracyjne-lambinowice.pdf

 

Zdjęcia z różnych lat obozu w Łambinowicach:
http://www.niemodlin.org/index.php?id=129&L=0

http://dolny-slask.org.pl/516429,Lambinowice,Poligon_wojskowy_dawny_Oboz_Jencow_Wojennych.html

 

 








Autor:
Data:
poniedziałek, 4 sierpnia, 2014 at 22:00
Kategoria:
Urbex, martyrologia, cmentarze, pomniki, militaria, zabytki techniki
Komentarze:
Możesz zostawic odpowiedz
RSS:
Możesz sledzic komentarze tego postu poprzez Kanal RSS

Dodaj komentarz