sob.
2
sie

 

Za górami, za lasami, za siedmioma rzekami… Nieee, to nie ta bajka… Tuż za Opolem znajduje się niewielka miejscowość Falmirowice. Nazwa miejscowości prawdopodobnie pochodzi od pierwszego właściciela wsi – Chwalimira. Imię to oznacza „chwała chłopstwa” bądź „chwalebny chłop”.

W pobliskim lesie znajdował się zamek, którego mieszkańcami byli właściciele wsi Dobrodembie – Greko, a od 1332 r. jego córka Elizabeth wraz z mężem Desprimi. Natomiast od 1390 r. Konrad von Smeli. Ostatnim właścicielem zamku był zbójnik Madej.

Mimo, iż po zamku nie został ślad miejsce to po dziś dzień nazywane jest „zamkiem Madeja”. Według legendy zamek ten zapadł się pod ziemię. Jak przystało na zbója, Madej wywiązywał się ze swojej powinności nadzwyczaj gorliwie. Był naprawdę okrutny, nie znał litości. Napadał na okoliczną ludność, nie szczędził niczego ani nikogo.

Na jego cześć w 1868 r. napisano nawet poemat, którego fragment znalazłam na nieistniejącej już stronie (www.falmirowice.cba.pl):

„Był las czarny, a w tym lesie Madej, zbój był srogi,
Z straszną pałką jabłoniową siadał wedle drobi:
Kto w las jechał, już nie wracał, śmiałość płacił drogo:
Madej ojca, matkę zabił, nie bał się nikogo.

Rok za rokiem siła ludzi potraciło życie,
Nikt nie wiedział, gdzie zniknęli, tak ginęli skrycie;
A w jaskini, w wielkiej skrzyni, Madej składa gości.
Są tam białe są i stare pobutwiałe kości.

Szumią lasy, ciemne bory i ryczą niedźwiedzie,
Dzwonki dzwonią u wózeczka, ktoś tam lasem jedzie…”

Aż któregoś dnia mieszkańcy postanowili temu zaradzić. Zebrali się na placu przed zamkiem. Każdy przyniósł ze sobą, jakie tylko posiadał narzędzia: noże, kosy, sierpy. I zaatakowali, niczego nie spodziewającego się Madeja. Zbój uciekł, a zamek zapadł się pod ziemię. Tyle legenda.

Fr. pocztówki z lat 1910 przedstawia falmirowicki kamieniołom Źr. www.fotopolska.eu.

Natomiast prawda jest równie okrutna, co podanie. W czasie wojny 30-letniej w latach 1638 i 1647 Szwedzi zniszczyli całą okolicę. Prawdopodobnie wtedy zamek został zrabowany, spalony i zrównany z ziemią.

Autorka bloga na tle zalanego kamieniołom w 2009 r.

Autorka bloga na tle kamieniołomu zimą 2011 r.

Kamieniołom zimą w 2012 r.

Okolice falmirowickiej kamionki w 2014 r.

Kamieniołom jesienią w 2019 r.

Kamieniołom latem w 2021 r.

Falmirowicka kamionka, fot. 2021 r.

Rzęśl w kamionce falmirowickiej, fot. 2021 r.

W miejscu tym do 1866 r. funkcjonowała „Królewska Kopalnia”. Na starych mapach Messtischblatt z 1914 r. widnieje nazwa „Steinbruch”, która oznacza „kamieniołom”.

Wydobywano z niego kamień pochodzenia wulkanicznego – bazalt. Kamień ten ukształtował się w epoce trzeciorzędu. Wykorzystywano go m.in. pod podkłady szynowe oraz do budowy dróg.

Drogowskaz z Suchego Boru w kierunku kamionki.

Pozostałości po dawnej kopalni bazaltu, fot. 2020 r.

Pozostałości po dawnej kopalni bazaltu, fot. 2021 r.

Pozostałości po dawnej kopalni bazaltu, dziś teren rozjeżdżony przez motokrosy, quady, rowery i inne pojazdy, fot. 2021 r.

Tak wygląda odłamek bazaltu.

Wykorzystanie bazaltu (to te małe czarne kamyczki) pod pokłady kolejowe.

Ciekawostką jest to, że do dzisiaj jedna z dróg Falmirowic jest zbudowana właśnie z bazaltu wydobytego ze „Steinbrucha”.

Droga wybudowana z bazaltu.

Natomiast starzy mieszkańcy opowiadali, iż podczas wydobywania bazaltu zginęło wielu górników. Utonęli, kiedy natrafili na żyłę wodną. Do dzisiaj po wyrobisku została kamionka ze źródlaną wodą. Obecnie wykorzystywana jako zbiornik przeciwpożarowy.

Kamieniołom w 2014 r.

W pobliżu kamionki można spotkać pięknie kwitnącą, aczkolwiek trującą roślinę – wawrzynek wilczełyko. Jeszcze do niedawna gatunek był objęty ścisłą ochroną, obecnie od 2014 r. podlega ochronie częściowej.

Wawrzynek wilczełyko, fot. 2020 r.

Ślimak winniczek, fot. 2019 r.

Do Falmirowickiej Kamionki można dotrzeć w dwojaki sposób albo wsiąść na rower i jechać prosto ul. Ozimską w kierunku Kolonii Gosławickiej. Po drodze miniemy kościół (z lewej strony), potem tory i cały czas jedziemy prosto. Droga będzie zakręcała w prawo i my razem z nią. Po prawej stronie miniemy cmentarz. Wypatrujemy po lewej stronie zakładu produkcji rolet „Aluprof” i skręcamy w polną dróżkę. Przejeżdżamy obok zakładu i skręcamy tak jak wiedzie droga w lewo. Przejeżdżamy pod obwodnicą. Cały czas trzymając się drogi, która nigdzie nie rozwidla się. Dojeżdżamy do strumyczka, przez który trzeba przeprawić się. Można mostkiem (jeszcze w 2014 r. była to chwiejąca się kładka) albo przy niskim stanie wody przez bród. Wedle uznania. Chociaż od kilku lat zauważa się wyjątkowo wysoki stan rzeczki. Pamiętam lata, gdy woda sięgała ledwo kostek i można było ją bez trudu przeskoczyć. Teraz jest co najmniej do łydek i na tyle szeroka, że trudno byłoby ją przeskoczyć.

Kładka w 2012 r.

Kładka w 2014 roku.

Kładka w 2020 roku.

Przejazd przez rzeczkę (bród) w 2014 r.

Przejazd przez rzeczkę (bród) w 2022 r.

Od tego miejsca zaczyna się żółty szlak rowerowy, który prowadzi do samiutkiego miejsca, opisywanego przeze mnie. Wystarczy mieć go na oku.

Albo druga wersja samochodem: jedziemy główną drogą do Suchego Boru, tam na końcu wioski, pod lasem (po lewej będzie cmentarz) zostawiamy auto i resztę trasy pokonujemy pieszo. Również żółtym szlakiem rowerowym.

Fr. mapy, na czerwono zaznaczona kładka przez rzeczkę, na zielono – kamionka.

 

Opracowała

 Mariola Nagoda (Opolanka z pasją)








Autor:
Data:
sobota, 2 sierpnia, 2014 at 20:25
Kategoria:
Zamki, pałace, dwory, architektura sakralna, cuda, diabły
Komentarze:
Możesz zostawic odpowiedz
RSS:
Możesz sledzic komentarze tego postu poprzez Kanal RSS

Dodaj komentarz