Dziś już mało kto pamięta o Bad Grüben. A było to pierwsze uzdrowisko, które powstało na Śląsku Opolskim w XIX wieku. Zdrój był położony w lesie między Grabinem a Krasną Górą w powiecie niemodlińskim.
Według legendy pewnego razu kłusownik zranił jelenia. Zwierzęciu jednak udało się uciec w głąb lasu. Rannego jelenia przyuważył gajowy. Zobaczył, że jeleń codziennie pije wodę ze źródełka oraz moczy w niej ranną łapę. Po kilku dniach rana zagoiła się, a zwierzę całkowicie wyzdrowiało. Do źródła przychodziły też inne chore zwierzęta. Swoimi spostrzeżeniami gajowy podzielił się z hrabią Edwardem Promnitzem. Hrabia ten od wielu lat chorował na niedowład kończyn dolnych.
Grabin, dawny lamus, na przeciw pozostałości po pałacyku myśliwskim, fot. 2017 r.
W 1816 r. po konsultacji z lekarzem Vincentem Priessnitzem z Jesenika spróbował kuracji wodnej. Zakład wodoleczniczy Priessnitze’a istnieje do dnia dzisiejszego w Lázně Jeseník w Czechach. To od jego nazwiska wzięła się polska nazwa prysznica.
Wracając do hrabiego, można powiedzieć, że był pierwszym kuracjuszem zdroju w Grabinie. Hrabia codziennie moczył nogi w źródlanej wodzie oraz stosował okłady z borowiny. I po 6 tygodniach wydobrzał na tyle, że mógł nawet biegać i jeździć konno. Wieść o uzdrawiającej mocy źródełka rozeszła się szybko i już rok później zbudowano tutaj zakład leczniczy Mineral- und Schwefelbad Grüben (Kąpiele mineralne i siarkowe Grabin). Kuracje odbywały się pod nadzorem królewskiego lekarza powiatowego, doktora Johannesa Siegmunda.
Grabin Hubertusgrün, źródełko z wodą, źr. Heimatkalender des Kreises Falkenberg 1941 r.
Fr. mapy Reymanna z 1879 r. z zaznaczonym uzdrowiskiem.
Uzdrowisko korzystało z dwóch źródeł wody. Pierwsze, sporych rozmiarów znajdowało się niedaleko. Woda nie zawierała leczniczych właściwości, ale służyła do hartowania organizmów. Natomiast oddalone o 1/8 mili od zdroju źródełko Hubertus zawierało lecznicze duże ilości siarki i żelaza. Źródło swą nazwę wzięło od miejsca, które nazywane było Sant Hubertusgrün (Św. Zielony Hubert).
Fr. mapy z 1889 r. z naniesionym zameczkiem myśliwskim (leśniczówką St. Hubertusgrün).
Woda ze źródła pomagała w leczeniu niedowładów i przykurczy kończyn, chorób skóry (w tym liszaje, łuszczyca), reumatyzmu, ogólnego osłabienia układu nerwowego. Skutecznie leczono podagrę (dnę moczanową) oraz ischias (rwę kulszową). Według statystyk tylko jedna pacjentka chorująca na rwę kulszową (w innym artykule mowa jest o dnie moczanowej), na przestrzeni kilku lat działania ośrodka, opuściła kurort bez poprawy.
Wiadomo, iż w 1825 r. uzdrowisko składało się z kilku domów mieszkalnych, w których mieściło się 49 pokoi. Do tego dom kąpielowy z 17 gabinetami wyposażonymi w miedziane wanny. Łaźnia parowa, łaźnia dla biednych z 6 drewnianymi baliami „Armenbad”, zakład do leczenia natryskami. Do zdroju należał też duży, ładny park, staw oraz liczne strumyki.
Wynajęcie pokoju, w zależności od standardu wynosiło od 1 do 2 talarów tygodniowo. Jedna kąpiel wannowa kosztowała 5 srebrnych groszy.
W latach 20. XIX wieku zastosowano kąpiele parowe oraz natryski. W 1834 r. wprowadzono mineralne kąpiele borowinowe, dla których zainstalowano ocynkowane wanny. W 1838 r. wprowadzono rosyjską kąpiel parową, a dwa lata później wodolecznictwo słodkowodne.
Jak bardzo popularne było to uzdrowisko i jak skutecznie leczono w nim trudne przypadki, niech poświadczy artykuł, który znalazł się w „Schlesische Provinzialblatter”. dr Siegmund opisał w nim pewnego mężczyznę w średnim wieku, który od lat cierpiał na podagrę. Bywał on już w wielu uzdrowiskach, ale bez poprawy. Dopiero pobyt latem w 1822 r. w Bad Grüben uleczył go całkowicie z tejże choroby. Pacjent był tak zadowolony, że po roku przyjechał ponownie, aby utrwalić skutek. Innym pacjentem był 17-letni młodzieniec, nijaki E. z miejscowości L., który również wyzdrowiał po zażywaniu kąpieli wannowych. Również 42-letnia kobieta, pani Sch. z miejscowości B. cierpiała na dnę moczanową, do tego stopnia, że dwie osoby musiały ją nieść. A po kuracji, już po ośmiu dniach potrafiła samodzielnie chodzić bez pomocy. Artykuł wspomina jeszcze inną pacjentkę, panią M., która po kuracji mogła samodzielnie chodzić bez użycia laski.
Niestety nie zachowały się żadne zdjęcia z wnętrza obiektów. Dlatego też pozwoliłam sobie zamieścić zdjęcie z uzdrowiska Armenbad w Szwajcarii.
Freihof, 1907 Armenbad pacjent naświetlany lampami, źr. NAC.
W zdroju dbano również o wypełnienie wolnego czasu pacjentów. Zapewniano im jazdy konne, organizowano przejażdżki po stawie, polowania, bale oraz koncerty zdrojowe. W pobliskim pałacyku myśliwskim udostępniano specjalny salon kulturalny. Koło zdroju wybudowano także małą elektrownię wodną.
Niestety w 1856 r. pożar strawił wszystkie budynki, z wyjątkiem pałacu myśliwskiego. Obiekt ten przez krótki czas spełniał funkcję domu zdrojowego. Wiadomo też, że w 1844 r. z powodu brzydkiej pogody wykonano zaledwie 1884 kąpieli. Niektóre źródła poddają, iż był to 1886 r. (poz. 1 w bibliografii). Ja jednak byłabym skłonna zawierzyć tej pierwszej dacie, bowiem w 1860 r. roku kurort praktycznie już nie istniał.
Grabin, pałacyk myśliwski z lat 1900- 1910, źr. arch. pryw.
Grabin, pałacyk myśliwski z lat 1900- 1904, źr. www.polska-org.
W latach 20. ubiegłego wieku zachowało się zaledwie kilka obiektów: stary dom mieszkalny, dom gościnny oraz dom kąpielowy. Uzdrowiska nigdy nie odbudowano ze względu na coraz większą konkurencję w nowo powstałym uzdrowisku w Głuchołazach i uzdrowiskami w Kotlinie Kłodzkiej. Zaprzestano kuracji, a pamięć o niegdyś świetnie prosperującym kurorcie uległa zapomnieniu.
Pozostałości pałacyku myśliwskiego, fot. 2017 r.
Pozostałości pałacyku myśliwskiego, fot. 2017 r.
Pozostałości pałacyku myśliwskiego, fot. 2017 r.
Pozostałości pałacyku myśliwskiego, fot. 2014 r.
Pozostałości pałacyku myśliwskiego, fot. 2014 r.
Pozostałości pałacyku myśliwskiego, fot. 2017 r.
Pozostałości pałacyku myśliwskiego, fot. 2017 r.
Pozostałości pałacyku myśliwskiego, fot. 2014 r.
Grabin, tablica informacyjna, fot. 2017 r.
Grabin, rzeczka w pobliżu dawnego uzdrowiska. Fot. 2014 r.
Grabin, staw Hubertus, fot. 2014 r.
Grabin, staw Hubertus i przepiękna aleja, fot. 2014 r.
Żydowska Górka
Ze źródłem w Grabinie wiąże się jeszcze jedna legenda. Otóż pomiędzy żydowskim sprzedawcą a porywczym pastuchem wywiązała się bójka, w wyniku której Żyd został ciężko ranny. Pastuch nieprzytomnego handlarza zawlókł do pobliskiego lasu, przykrył liśćmi a sam jakby nic się nie stało wrócił do domu. Po kilku dniach, kiedy był już pewny, że sprawa nie ujrzy światła dziennego poszedł do gospody. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył Żyda żywego. Pastuch na jego widok uciekł do lasu. Jak się okazało, Żyd odzyskał przytomność i resztkami sił dowlókł się do strumyka, z którego pił wodę i obmywał ranę. W ciągu zaledwie kilku dni rana zagoiła się i Żyd odzyskał w pełni zdrowie. A przerażony pastuch myśląc, że widział ducha, powiesił się na jednym z drzew. Miejsce to do dzisiaj nazywane jest Żydowską Górką.
Obecnie po dawnym zdroju zostały słabo widoczne fundamenty oraz staw zdrojowy. W lesie podobno można jeszcze natknąć się na kopczyki kamieni. Niegdyś na nich stały kadzie żeliwne. Pod wanną rozpalano ogień, aby rozkoszować się gorącą kąpielą borowinową. Kamienie miały za zadanie utrzymywanie ciepła. Kadzie można było znaleźć jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku.
Krzyż w okolicy Żydowskiej Górki.
Nowe źródło
Po II wojnie światowej zapomniane źródło zostało odszukane przez miejscowego leśniczego i proboszcza, którzy je oczyścili. W 1982 r. podczas odwiertów na głębokości 550 metrów natrafiono na podziemne morze wody mineralnej. Woda o temperaturze 310 C wytrysnęła na wysokość kilkudziesięciu metrów. Dopiero po kilku dniach udało się zamontować zawór odcinający wodę. Przeprowadzono badania, które wykazały, iż woda ta zawiera unikalne szczawa hipotermalne wodorowęglanowo-sodowo-magnezowe. Ponoć odkryte złoża wody mają o wiele większą zawartość minerałów, tym samym wartość leczniczą aniżeli legendarne źródło Hubertus. Odwiert nazwany „Odra 5/I-Lech” znajduje się na działce należącej do Przedsiębiorstwo Wytwórczo-Handlowe „RAPEX” Sp. z o.o. w Grabinie. Firma zajmuje się hodowlą zwierząt i roślin i nie ma doświadczenia w produkcji wody mineralnej. A zasoby tego podziemnego źródła są tak ogromne, że bez wspomagania powinny starczyć nawet na 80 lat eksploatowania. Póki co lecznicza woda zostanie nadal pod ziemią.
Grabin źródło Hubertus, fot. Krzysztof Spałek.
Z zameczkiem myśliwskim wiąże się nieodzownie dawna rzeźnia, która znajdowała się obok. Jest ona o tyle ciekawa, że opisałam ją w osobnym poście tutaj. Dla zachęty dodam tylko, że do dzisiaj w budynku zachowały się dawne haki rzeźnicze! I mam ich współczesne fotografie.
Opracowała
Mariola Nagoda (Opolanka z pasją)
Bibliografia
1. Mariusz Migała, Krzysztof Spychała „Zdrój w Grabinie – Bad Grüben”.
2. Paweł Lelonek „Grabin Zdrój – prawda i mity”.
3. „Schlesische Provinzialblatter”, 1824 r.
11 grudnia, 2020 at 21:10
[…] Tyle zostało z pałacyku myśliwskiego, fot. 2020 r. Więcej zdjęć w poprzednim wpisie tutaj. […]
13 lutego, 2021 at 11:04
[…] miejsce powłano zakład leśny i rozpoczęto intensywną uprawę lasu. O miejscu tym przeczytacie tutaj i […]