Dworzysko-Hunów

Folwark Hohenhof (po 1945 r. Gunów, Hunów, potem Dworzysko) znajdujący się w gminie Łambinowice w woj. opolskim pierwotnie należał do Szadurczyc. Właścicielem majątku była wówczas szlachecka rodzina Lorenz. Pod koniec XIX wieku folwark został sprzedany właścicielowi pobliskich Malerzowic Wielkich, hrabiemu Georgowi von Pücklerowi, który posiadał także majątek w Jakubowicach i Kluczniku. Obecnie jest to przysiółek wsi Malerzowice Wielkie w gminie Łambinowice. I do dzisiaj funkcjonują dwie nazwy Dworzysko oraz Hunów albo używane razem jako Dworzysko-Hunów.

W 1891 r. teren dawnego folwarku, obejmujący 79 hektarów ziemi, znalazł się pod opieką towarzystwa zajmującego się tworzeniem wiejskich kolonii robotniczych.

Dworzysko, wówczas Hohenhof na fragmencie mapy z 1889 r.

W rezultacie w dawnym XVIII-wiecznym dworku powstał otwarty zakład resocjalizacyjny o nazwie Schlesische Arbeiter-Kolonie Hohenhof (Śląska Kolonia Robotnicza Hohenhof). Jego celem było wspieranie procesu resocjalizacji byłych więźniów pozbawionych stałego miejsca zamieszkania oraz mężczyzn borykających się z problemem alkoholizmu. Zakładem kierowali laiccy bracia franciszkanie (Franziskaner-Laienbrüder). Bracia franciszkanie byli członkami Zakonu Braci Mniejszych (franciszkanów). Żyli w duchu ubóstwa, posłuszeństwa i modlitwy, starając się naśladować św. Franciszka z Asyżu w prostocie i służbie Bogu i bliźnim.

Zakład Schlesische Arbeiter-Kolonie Hohenhof w latach 1920-1935, źr. www.fotopolska.eu.

Zakład zajmował obszar o powierzchni 300 akrów (121 ha), z czego 200 akrów (80 ha) przeznaczono pod uprawy. Dominującymi uprawami były zboża i buraki, a dodatkowo prowadzono działalność sadowniczą. Na inwentarz żywy w 1937 r. składało się 10 koni, 20 sztuk bydła oraz kilka świń. Zakład prowadził dodatkową działalność zarobkową w postaci gorzelni oraz niewielkiej fabryki syropu, przetwarzającej buraki cukrowe na syrop (melasę). Funkcję dyrektora pełnił inspektor Wilhelm Luig, który zatrudniał około 30 pracowników, w większości pochodzących z pobliskich Szadurczyc.

W przybytku przebywali tylko mężczyźni. Były to osoby, które z różnych powodów losowych znalazły się na ulicy. Nierzadko byli to włóczędzy, żebracy, przestępcy czy osoby mające problem z alkoholem. Do zakładu zjeżdżało wielu potrzebujących, nawet z różnych zakątków Śląska. Zakład mogący pomieścić do 100 osób, oferował program resocjalizacyjny oparty na obowiązkowej pracy. Podopieczni angażowali się w prace domowe, remontowe i co najważniejsze, w uprawę okolicznych pól należących do folwarku. W zamian za swój wkład w funkcjonowanie zakładu, mieli zagwarantowany dach nad głową oraz regularne wyżywienie.

Niestety nie zawsze to, co zebrano z pola i wyhodowano było wystarczające. Często liczba chętnych do przybycia do ośrodka przewyższała możliwości finansowe, co powodowało braki w zaspokojeniu podstawowych potrzeb. W związku z tym zakład kilkukrotnie występował o pożyczki, które dzięki dobrej opinii zarządcy, otrzymywał bez większych problemów. Dokumenty potwierdzające zaciągnięte pożyczki wraz z pozytywnymi opiniami o zarządcy znalazłam w Archiwum Państwowym we Wrocławiu,w oddziale w Kamieńcu Ząbkowickim, w zasobie Biura Informacyjnego W. Schimmelpfenga, który liczy ok. 90 000 jednostek archiwalnych.

Wilhelm Schimmelpfeng założył w 1872 r. we Frankfurcie nad Menem biuro „Auskunfts und Kontrollbureau über geschäftliche insbesondere Kreditverhältnisse”, specjalizujące się w informacjach kredytowych. Firma szybko rozrosła się, otwierając oddziały w najważniejszych niemieckich miastach oraz Wiedniu, Amsterdamie i Budapeszcie, Belgii, Szwajcarii. Do 1897 r. firma zatrudniała 600 osób i miała oddziały w 20 europejskich krajach. Na przełomie wieków firma ekspandowała dalej, wchodząc na rynki w Konstantynopolu, Danii, we Włoszech, Portugalii, Rosji, Czechosłowacji, Serbii, Grecji, Rumunii, Egipcie, Australii i Japonii. Po śmierci Schimmelpfenga w 1907 r. kierowanie firmą przejęli jego synowie, Richard i Hans Adolf.

Dokumenty dotyczące wniosków o pożyczkę, źr. Archiwum Państwowe we Wrocławiu oddział w Kamieńcu Ząbkowickim.

Pozytywna opinia dotycząca wniosku o pożyczkę z dnia 13 marca 1919 r., źr. Archiwum Państwowe we Wrocławiu oddział w Kamieńcu Ząbkowickim.

Pozytywna opinia dotycząca wniosku o pożyczkę z dnia 5 sierpnia 1937 r., źr. Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Kamieńcu Ząbkowickim.

Pozytywna opinia dotycząca wniosku o pożyczkę z dnia 26 września 1942 r., źr. Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Kamieńcu Ząbkowickim.

W celu umilenia sobie długich, zimowych wieczorów, mieszkańcy schroniska postanowili stworzyć własny teatr, który szybko stał się znany w okolicy. Przybywający z pobliskich wiosek goście z entuzjazmem uczestniczyli w przedstawieniach przygotowywanych przez podopiecznych klasztoru, zwracając szczególną uwagę na tradycyjne jasełka, które zdobyły już szeroką renomę.

W 1909 r. dawny dworek folwarczny został przebudowany, wybudowano także kaplicę, a na przeciw słynącą z cudów – Grotę Matki Bożej z Lourds. To właśnie od tego momentu dawny dwór nazywano klasztorem.

Folwark Hohenhof w latach 1900-20, źr. www.fotopolska.eu.

Zdjęcie porównawcze do powyższego.

Ojciec Albert Rittner

W latach 1918-1932 w Dworzysku posługę pełnił ojciec Albert Rittner. Oto jego krótki biogram:
Ojciec Albert Rittner urodził się 4 maja 1851 r. w Szybowicach gm. Prudnik. Po naukach w Prudniku wstąpił w 1870 r. do szkoły zakonnej na Górze św. Anny, a w 1873 r. przyjął habit franciszkański w Warendorf (miasto w Niemczech w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia). Po nowicjacie i ślubach zakonnych, na skutek Kulturkampfu w 1875 r. wyemigrował do USA, gdzie studiował filozofię i teologię, a święcenia kapłańskie przyjął w 1879 r. w St. Louis. Po powrocie do Europy w 1881 r. pełnił posługi w Holandii, Ziemi Świętej, na Cyprze i w Aleksandrii jako kapelan wojskowy. Od 1891 r. pracował w Polsce i Niemczech, m.in. w klasztorach w Dorsten, na Górze św. Anny i we Wrocławiu. Był także wizytatorem generalnym w Galicji. W latach 1905-1913 służył jako przewodnik pielgrzymów w Ziemi Świętej. W 1917 r. objął funkcję penitencjarza w katedrze św. Idziego we Wrocławiu, a ostatnie lata życia spędził w Hohenhof, czyli dzisiejszym Dworzysku.

Fotografia ojca Alberta Rittnera. Skrót O.F.M. oznacza Ordo Fratrum Minorum, czyli Zakon Braci Mniejszych. Jest to wspólnota zakonna franciszkanów, założona przez świętego Franciszka z Asyżu, znana także jako franciszkanie obserwanci. Źr. Heimatkalender des Kreises Falkenberg 1933.

Ojciec Albert znał biegle sześć języków, co zaowocowało, że w 1918 r. dostał się do pracy w Hohenhof, gdzie posługiwał kolonistom oraz opiekował się jeńcami wojennymi w obozie w pobliskich Łambinowicach. Po wojnie pełnił duchową opiekę nad uchodźcami z Górnego Śląska oraz w parafiach archiprezbiteriatu Skoroszyce. Mimo zaawansowanego wieku większość dróg pokonywał pieszo, ponieważ jako prawdziwy syn św. Franciszka odznaczał się skromnością i głęboką miłością do przyrody.

15 października 1923 r. uroczyście obchodził swoje złote jubileuszowe śluby zakonne, a 25 czerwca 1929 roku – złoty jubileusz kapłaństwa. Mimo swoich prawie 80 lat cieszył się godną pozazdroszczenia krzepkością. Przewlekła grypa, którą przeszedł wiosną 1931 r., zmusiła go do dłuższego pobytu w szpitalu maltańskim w Korfantowie. Od tego czasu nie odzyskał już pełni zdrowia. Zmarł 27 maja 1932 r. w szpitalu w Korfantowie, a został pochowany na klasztornym cmentarzu w Neisse-Rochus (obecnie cmentarz przyklasztorny kościoła św. Elżbiety Węgierskiej w Nysie).

W głębi nagrobek o. Albertusa Rittnera na cmentarzu przyklasztornym kościoła św. Elżbiety Węgierskiej w Nysie.

Zakład wychowawczy wraz z klasztorem funkcjonował do 1945 r. Po zakończeniu II wojny światowej w dawnym klasztorze utworzono Państwowe Gospodarstwo Rolne (PGR). Pod koniec 1993 r. hodowano tu kozy zarodowe w ilości 300 sztuk, krowy – ok. 400 sztuk, w spichlerzach przechowywano ok. 1000 ton zboża.

Współczesny plan rozmieszczenia budynków.

W 1994 r. gospodarstwo przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa Oddział Terenowy w Opolu. Obecnie w dawnym pegeerze nie jest prowadzona żadna działalność rolnicza ani hodowlana, budynki gospodarcze stoją puste i niszczeją. Z kolei budynek dawnego klasztoru już po wojnie został przekształcony na mieszkania, najpierw dla pracowników PGR, potem na mieszkania komunalne.

Wjazd do dawnego klasztoru/zakładu latem 2014 r.

Wjazd do dawnego klasztoru/zakładu wczesną wiosną 2022 r.

Teren dawnego klasztoru wraz z zabudowaniami należy do Gminy Łambinowice. Według danych statystycznych Urzędu Gminy, liczba stałych mieszkańców Dworzyska w 2020 r. wynosiła 46 osób.

KLASZTOR

W 1909 r. dawny budynek niewielkiego dworu folwarcznego, w związku z utworzeniem w tym miejscu zakładu wychowawczego i osadzeniem się laickich franciszkanów, został przebudowany na klasztor. Kiedy po II wojnie światowej utworzono tu PGR, pomieszczenia klasztorne zostały zaadaptowane na mieszkania.

Zakład w 1925 r., źr. www.polska-org.pl.

Obiekt składa się z dwóch budynków, z których każde ma osobne wejście. Został wzniesiony na planie prostokąta o regularnym kształcie. Obiekt jest otynkowany, nie posiada cech stylowych, jest prosty w formie.

Ciekawym akcentem dekoracyjnym jest pseudo-wnęka arkadowa, w której mieści się figura z Maryją, znajdująca się na frontowej ścianie, na piętrze pomiędzy oknami.

Z kolei szczytową ścianę zachodnią zdobi niewielka wieżyczka wybudowana z cegły, nieotynkowana. Wieżyczka ta jest pozostałością po dzwonie (sygnaturce). Dzwon zapewne został zarekwirowany na potrzeby wojenne.

Od wschodniej strony widoczne ślady po uderzeniu kulą armatnią (spalenizna oraz ubytek w cegle).

Zachowała się także oryginalna przepiękna stolarka drzwiowa. Są to szerokie dwuskrzydłowe drzwi, w górnej części przeszklone. Na górze nadświetle zakończone półokrągłym przeszklonym łukiem. Nad drzwiami wejściowymi frontowymi data 1909.

Drzwi wejściowe od frontu.

Tylne drzwi wejściowe z oryginalną żeliwną kratą ręcznie kutą.

Oryginalna żeliwna krata ręcznie kuta na tylnych drzwiach wejściowych.

Wewnątrz budynku zachował się układ klatki schodowej wraz z oryginalną stolarką drewnianą. Bardzo urzekły mnie drzwi do mieszkań. Niemal wszystkie są jeszcze oryginalne.

Prawie wszystkie okna zostały wymienione na plastikowe. Zachowały się bodajże ze dwa stare drewniane skrzynkowe, jak to na zdjęciu:

Znajdziemy tu też oryginalne drewniane schody z balustradą oraz drewnianą podłogą na piętrze.

Uwielbiam to zdjęcie. Widać na nim upływ czasu. Podłoga jest już bardzo stara i zużyta, aż potworzyły się zagłębienia, które uwypukliły słoje desek. Ale nie ma co się dziwić. Deski te są w codziennym użytkowaniu już od 115 lat. Nie posiadają żadnej warstwy lakieru czy farby. Są też pieczołowicie szorowane przez jedną z mieszkanek.

Na parterze ze względów praktycznych zostały położone płytki. Ale na szczęście nie są to płytki takie mocno współczesne i tym samym nie rzucają się zbytnio w oczy.

Piwnice

Cały obiekt jest podpiwniczony. Piwnice posiadają sklepienia łukowe. W niektórych pomieszczeniach zachowały się oryginalne drzwi z metalowymi okuciami, klamką i zamkiem. W oknach oryginalne kute kraty.

Moją uwagę zwróciły jedne drzwi. Są to solidne drewniane drzwi, z pięknymi kutymi okuciami. To, co wpadło mi w oczy, to dwa małe zakratowane okienka. Jedno w górnej części drzwi, drugie w dolnej. Zastanowiło mnie właśnie to dolne. Jest ono bardzo podobne do okienek, jakich niegdyś używano w więzieniach do podawania posiłków.

I tak się zastanawiam, czy piwnice te były wykorzystywane tuż po wojnie przez ubeków? Zwłaszcza, że zaledwie 1,5 km dalej znajdował się pałac Scharfenberg (Grudzieniec), w którym do 1947 r. mieścił się Urząd Bezpieczeństwa. O pałacu można przeczytać tutaj, tutaj i tutaj. Nie mam również dostępu do informacji, co w tym miejscu znajdowało się w latach 1945-1947. Brak wszelkich dokumentów daje do myślenia… Fantazję pobudzają dodatkowo opowieści, jakoby z tych piwnic miał prowadzić jakiś tunel. Niestety tunelu nie znalazłam, a zaglądałam, jak to ja, niemalże w każdy zakątek.

KAPLICA vel KOŚCIÓŁ KLASZTORNY

W źródłach pisanych jest mowa o kaplicy bądź kościele klasztornym. Różnica między kaplicą a kościółkiem wynika głównie z tego, czy dany obiekt posiada status parafii i wówczas jest niezależnym miejscem kultu. W przypadku niewielkiego klasztoru, będzie to po prostu kaplica klasztorna. I na starej, zachowanej pocztówce też widnieje napis: Kloster and Kapelle. Poniekąd rozumiem, skąd te nieścisłości, bo jak na kaplicę, obiekt wcale nie jest mały. Wygląda jak mniejsza kopia kościoła.

Kaplica w latach 1910-1920, źr. www.polska-org.pl.

A w Gminnej Ewidencji Zabytków to w ogóle jest fenomen, bo oni wpisali na listę zabytków (uwaga!) i kościół, i kaplicę, jako dwa różne budynki! Zresztą tak samo zrobili z klasztorem i zakładem wychowawczym, który przecież znajdował się w budynku klasztornym! Widać, że osoba, która to pisała, nigdy nie była na miejscu, bo od razu, by to zweryfikowała. A ponieważ moje dane były lekko przeterminowane, bo materiały na temat tego przysiółka zebrałam jeszcze w 2014 r., kiedy trafiłam w to miejsce po raz pierwszy i zauroczyło mnie ono, pokusiłam się więc i sprawdziłam najnowszy biuletyn „Gminny Program Opieki nad Zabytkami dla Gminy Łambinowice na lata 2018-2021. AKTUALIZACJA”, Łambinowice 2017. No i cóż, nic się nie zmieniło. Zresztą zobaczcie sami:

Gminny Program Opieki nad Zabytkami dla Gminy Łambinowice na lata 2018-2021.

Wracając do naszej kaplicy. Została ona wzniesiona 1909 r. Jest to obiekt nieorientowany, czyli ołtarz (prezbiterium) nie znajduje się we wschodniej stronie, lecz w północnej. Budynek wzniesiony z cegieł, otynkowany oraz podpiwniczony.

Kaplica została dobudowana do głównego budynku zakładu wychowawczego. Zachowana została oryginalna bryła, wystrój elewacji oraz detale architektoniczne.

Kaplica i dawny klasztor od strony podwórka.

Kaplica wybudowana jest na rzucie prostokąta, z dobudowanym owalnym prezbiterium. Ściany podparte są przyporami. Dach dwuspadowy, pokryty ciemnoczerwoną ceramiczną dachówką. Budynek jest orynnowany.

Niestety nie ma na nich uwielbianych przeze mnie „rzygaczy”. Aczkolwiek na uwagę zwracają dwa kosze zlewowe znajdujące się po obu stronach wejścia głównego. Są one wykonane ze zwykłej stali, ale posiadają drobne zdobienia w postaci kwiatków oraz dolnej „falbanki”. Ot, taki drobiazg, a jak cieszy oko.

Fragment rynny z ozdobnym koszem zlewowym (to ta część z kwiatkiem).

Elewacja kaplicy jest skromna. Jedynie w ścianie szczytowej znajdują się zdobienia w postaci fryzu arkadowego. Na szczycie dachu od strony południowej (głównego wejścia) kwadratowa wieżyczka (sygnaturka) na dzwon. Wieżyczka posiada cztery otwarte ścianki zakończone łukowo oraz kopułę pokrytą blachą. Prawdopodobnie miedzianą, bo dziś ma piękny spatynowany odcień zieleni. Hełm zwieńczony jest metalową kulą (ciekawe, czy mieszczą się w niej jakieś dokumenty?), a na nim znajduje się ozdobny kuty krzyż. W tej wieżyczce również nie ma dzwonu.

Na drugiej ścianie szczytowej, która jest tylko częściowo widoczna, bo została przysłonięta prezbiterium, znajduje się na zwieńczeniu dachu drugi piękny kuty krzyż. Obydwa krzyże wyróżniają się kunsztem rzemieślniczym.

Kaplica posiada jedno wejście główne oraz jedno boczne (obecnie zamurowane). Na wejście główne składa się malutka przybudówka, z daszkiem przykrytym dachówką. Na szczycie niewielki kuty krzyż.

Wejście główne do kaplicy.

Wejście boczne do kaplicy.

Nad wejściem widoczny prostokątny ślad po… No właśnie po czym? Pierwotnie myślałam, że może była tam jakaś tablica albo płaskorzeźba. Ale w takim razie do czego służyłby ten wystający ze ściany metalowy szpikulec? Im dłużej przyglądam się temu, tym bardziej dochodzę do wniosku, że mógł tam znajdować się zegar słoneczny. A że sporo ich widziałam, stąd wiem, że niektóre miały również kształt prostokąta. A ten metalowy element mógł być częścią gnomonu (pręt, którego cień wskazuje położenie Słońca, a dzięki temu także aktualną godzinę). Na uwagę zwraca także fakt, że jest to południowa ściana, czyli idealna, aby w tym miejscu mógł znaleźć się zegar słoneczny. Niestety zachowało się tylko jedne zdjęcie kaplicy ukazujące wejście, ale jest ono zrobione z oddali i w dodatku mało wyraźne, więc trudno to dziś zidentyfikować.

Wnętrze

Jest to budynek jednonawowy, zakończony półokrągłą absydą jako zakończenie prezbiterium. Do kaplicy prowadzą stare, dębowe drzwi, z przepięknie zdobionymi metalowymi okuciami. Niestety dziś drzwi te są w fatalnym stanie. Brak oryginalnych desek w górnej części. Do tego potworne ślady wielokrotnych włamywań uszkodziły je do tego stopnia, że obecnie nawet nie ma zamka ani klamki, a odrzwia zamykane są na kłódkę, która wisi na metalowych sztabach przybitych do drzwi. Dodatkowym zabezpieczeniem jest prowizorycznie zrobiona, aczkolwiek wytrzymała krata, również zamykana na kłódkę.

Oryginalne i zdewastowane drzwi wejściowe do kaplicy.

Wejścia do kaplicy strzeże krata.

Po lewej stronie od wejścia głównego do kaplicy przylega przybudówka, w której znajdowały się schody prowadzące na chór i być może na strych.

Chór mieszczący niegdyś organy, zbudowany jest z drewna. Balkon posiada balustradę i wsparty jest na dwóch filarach. O ile drewniany balkon zachował się w całości, tak schody wiodące na chór już nie. Nad chórem widoczne sklepienie kolebkowo-żebrowe.

Pozostałość dawnego chóru. Po prawej stronie widoczne wejście na chór.

Snycerski detal w konstrukcji chóru.

Oryginalna i zarazem piękna posadzka w kaplicy.

Od strony prezbiterium znajduje się kolejna przybudówka, mieszcząca niegdyś schody na emporę i chyba zakrystię (bo nie widziałam innego pomieszczenia, które mogłoby za nią służyć). Tu również schodów brak. Drewniane schody najpewniej poszły na opał. Pozostała tylko metalowa barierka.

Kaplica była używana do 1945 roku. Obecnie jest wypatroszona z wszelkiego wyposażenia. Nie wiadomo dokładnie, co się z nim stało. Nie ma także okien. Ze względu na brak dokumentacji fotograficznej nie jestem także w stanie sprawdzić, czy okna posiadały witraże, a jestem tego bardzo ciekawa, bo je uwielbiam. Puste otwory okienne zabite są deskami.

Za to na uwagę zasługują ciekawe malowidła ścienne. Pomimo trudnych warunków i znacznego zdewastowania kaplicy, zachowały się one w dość dobrym stanie. Oczywiście wymagają one natychmiastowej konserwacji, póki jeszcze istnieją. Polichromie ujęte są w ewidencji zabytków pod nr 41.

Polichromie ujęte w rejestrze zabytków, źr. Dziennik Urzędowy Województwa Opolskiego, z dn. 7 lipca 2015 roku.

Niestety brak prądu i kiepskie światło naturalne, którego właściwie także brak, ponieważ otwory okienne zabite są deskami, uniemożliwiły mi zrobienie dobrych, wyraźnych zdjęć. Ale i tak cieszę się, że miałam okazję być w środku i zobaczyć to na własne oczy.

Jedna z polichromii przedstawia całun z wizerunkiem Jezusa Chrystusa. Pozostałych ze względu na kiepskie światło nie jestem w stanie zweryfikować.

Pomiędzy oknami namalowane są medaliony z postaciami świętych, m.in. św. Jana.

Nie, to nie jest tapeta. Ten przepiękny wzór był ręcznie malowany.

Wejścia do prezbiterium „strzeże” napis: „Laudate Veri Dominum, Laudate Nomen Domini”, który po przetłumaczeniu z łaciny brzmi: „Wychwalajcie Pana prawdziwego, wychwalajcie Imię Pana”. Bardzo spodobała mi się półokrągła absyda z pomalowanym na niebiesko sklepieniem, które nawiązuje do średniowiecznej idei gotyckiego nieboskłonu. Niebieski kolor symbolizuje niebo i transcendencję, co może podkreślać sacrum miejsca oraz nawiązywać do przyszłego życia w niebie.

Na wyposażeniu kaplicy znajdują się ławki. Miały iść na opał, ale zostały ocalone przez jednego z mieszkańców. Pochodzą z któregoś z okolicznych kościołów, ale niestety Pan, który mnie oprowadzał, nie pamiętał, już skąd.

Piwnica pod kaplicą

Pod kaplicą również znajduje się piwnica. Zapewne służyła niegdyś jako kotłownia oraz pomieszczenie gospodarcze. Wejście do niej znajduje się od zewnątrz, od strony prezbiterium. Nad drzwiami jeszcze w 2014 r. można było zobaczyć daszek z dachówki. Niestety upływ czasu, warunki atmosferyczne oraz brak opieki konserwatorskiej zrobiły swoje. Dziś daszku już praktycznie nie ma.

Wejście do piwnicy kaplicy w 2014 r.

Wejście do piwnicy kaplicy w 2022 r.

Fragment piwnicy znajdującej pod kaplicą.

GROTA

Naprzeciw kaplicy znajduje się Grota wybudowana na wzór tej w Lourdes we Francji. Zachowała się pocztówka z ok. 1920 r., która przedstawia Grotę. Porównując dawne zdjęcie z dzisiejszym widokiem, jedynie zmianie uległo ogrodzenie. Dawniej było ono również metalowe, ale nieco niższe i przed nim znajdowała się specjalna ławka, na której można było uklęknąć, aby w spokoju się pomodlić.

Grota latem 2014 r.

Grota wczesną wiosną 2022 r.

Wnętrze Groty wiosną 2022 r.

We wnęce znajdującej się po prawej stronie Groty niegdyś mieściła się figura jakiejś świętej postaci. Początkowo myślałam, że to może św. Maryja, ale im bliżej przyglądam się tej pocztówce, to widzę Jezusa. I chyba przestanę się przyglądać, bo zobaczę jeszcze kogoś innego 🙂 W każdym razie postać ta odziana jest w długą szatę i ma złożone ręce jak do modlitwy.

Grota w latach 1920-1925, źr. www.fotopolska.eu.

Niestety kopia pocztówki, która dostępna jest w sieci jest bardzo słabej jakości, stąd też nie widać wielu szczegółów. A pocztówka ta jest bardzo interesująca, bo uwiecznione zostały na niej także dwie postacie. Jedną z nich jest osoba zakonnika. Prawdopodobnie będzie to ojciec Albert Rittner. Ciekawi mnie natomiast, kim był ten pan stojący obok, ubrany w zwykłe cywilne rzeczy? Pracownik? A może podopieczny zakładu? Tego pewnie już się nie dowiemy.

Pewną przyrodniczą ciekawostką są sporych rozmiarów agawy, które rosły nad Grotą. Naliczyłam trzy okazy.

Park

Co by tu napisać na temat owego parku? Te resztki zadrzewienia, które szumnie nazwano parkiem wpisane są do ewidencji zabytków jako: „pozostałości parku przypałacowego postromantycznego prawd. pocz. XX w. (1909)”.

Wygląd parku w lutym 2014 r. oraz jego umiejscowienie na planie, źr. Gminna Ewidencja Zabytków, 2014.

Dziś trudno mówić o parku. Na zachowanej jedynej pocztówce, na której pokazany jest fragment parku, widać gęstą zieleń za kaplicą. I to tyle. Dziś drzew zostało może kilkanaście.

Po prawej stronie, tuż za kaplicą widoczny jest fragment parku, źr. www.polska-org.pl.

Ta zieleń widoczna koło wieży kaplicy, to pozostałość parku, fot. 2014 r.

We wschodniej części parku znajduje się niewielkie wzniesienie w otoczeniu kilku starych drzew. Góreczka ta porośnięta jest bluszczem. Bluszcz w takich miejscach zawsze wzbudza moją czujność, bo być może tutaj kogoś pogrzebano. Bluszcz ma to do siebie, że lubi takie miejsca. Nie na darmo ma przydomek „ziela śmierci”. Na owej górce niegdyś znajdowała się duża figura, prawdopodobnie św. Maryi. Niestety nie dysponuję żadnymi fotografiami. Jest to tylko (albo aż) relacja jednego z mieszkańców.

Cmentarzyk zakonników

Z kolei w zachodniej części parku, znajduje się maleńki cmentarzyk, na którym chowano zakonników. Dziś teren jest mocno zarośnięty. Widać zaledwie obrysy kilku grobów oraz zachowały się dwa murowane filary dawnego ogrodzenia.

Nie ma żadnych krzyży (podobno jeszcze niedawno było widać jakiś drewniany), a w jednym nagrobku zadomowiło się nawet drzewko.

Miejsce to zrobiło na mnie przygnębiający widok. Nie chodzi mi o stawianie pomników każdemu dawnemu mieszkańcowi każdej wsi, ale wystarczyłoby, aby wyciąć te parę krzaczorów, postawić jeden niewielki metalowy lub kamienny krzyż i już to miejsce wyglądałoby inaczej.

Folwark

Dawny folwark, a później gospodarstwo PGR-owskie składa się z kilku budynków. Dwa obiekty inwentarskie oraz obora są wpisane do ewidencji zabytków.

Zabudowania PGR-u w latach 70. XX wieku, źr. Nowiny Nyskie nr 22 z dn. 29.05.1997.

Do dawnego PGR-u należał także niewielki jednopiętrowy blok, w którym niegdyś mieszkali pracownicy PGR-u, a dziś znajdują się w nim mieszkania prywatne. Obiekt został wybudowany około lat 60. ubiegłego wieku. Przed wojną w tym miejscu znajdował się inny budynek. Był to budynek również mieszkalny, ale był on parterowy ze spadzistym dachem, ustawiony szczytem do drogi, przeciwnie aniżeli obecny blok. Można ten budynek zobaczyć na pocztówce. Niestety nie dysponuję lepszym zdjęciem.

Dziś już nikt nie hoduje żadnych zwierząt. Budynki po inwentarzu stoją puste i chylą się ku upadkowi. Jedyne zwierzęta, które jeszcze można spotkać to kury, kaczki i gęsi.

Do folwarku prowadzi piękna oryginalna brukowana droga.

Dawniej teren był ogrodzony ceglanym murem. Dziś po nim zostały gdzieniegdzie jeszcze fragmenty.

Budynek inwentarski nr 1

Obiekt został wybudowany w 1891 r. w kształcie litery T z niewielką przybudówką, zapewne dodbudowaną później. Posiada ciekawą elewację w ścianie szczytowej. Pod dachem zachował się ozdobny fryz schodkowy oraz przy samym szczycie niewielka wnęka, w której znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca kwiatek w doniczce? Najpierw myślałam, że to może kielich z hostią, ale po przybliżeniu zdjęcia nie wygląda mi to na kielich ani hostię.

Z kolei na drugiej ścianie szczytowej we wnęce mieści się krzyż zrobiony z ceglanych pustaków. Z oryginalnego wyposażenia zachowały się okna, które posiadają piękne ceglane obramowania oraz drewniane odrzwia. Niestety dach pokryty jest paskudnym eternitem, który tak modny był w latach 80. i 90. ubiegłego wieku. I na potęgę wymieniano stare dachy na „nowoczesny” i przede wszystkim tani eternit.

Wnętrze budynku posiada łukowe sklepienia oraz metalowe okrągłe kolumny. Te wprawdzie nie są jakoś specjalnie zdobione, ale i tak zwróciły moją uwagę.

Do obiektu dobudowana jest już współcześnie przybudówka, przykryta poliestrową płytą falistą z włókna szklanego. Generalnie kolejne modne paskudztwo lat 80. i 90. XX wieku, ale za to fajnie wygląda, jak słońce przebija się do wewnątrz budynku i świeci różnymi kolorami. Przynajmniej jest jedna wizualna (fotograficzna) korzyść z tego.

Pomiędzy budynkiem inwentarskim nr 1 a nr 2 znajduje się rampa. Prawdopodobnie podjeżdżały pod nią ciężarówki lub inne ciężkie samochody a rampą można było podwieźć wózki z towarem i załadować na pojazdy lub odwrotnie – rozładować towar.

Budynek inwentarski nr 2

Obiekt został wybudowany podobnie jak poprzedni w 1891 roku. Jest to długi, prostokątny budynek z niewielką przybudówką.

Wewnątrz uwagę zwraca sufit. Jest on zrobiony z betonowych, podłużnych a jednocześnie wklęsłych kształtek, które ułożone są w taki sposób, że wygląda to jak takie większe żebra. Tu również znajdują się kolumny. Te są także metalowe, ale kwadratowe z górnym szerszym kielichem.

W budynku częściowo zachowały się betonowo-kamionkowe żłoby.

Obora

Jest to podłużny obiekt na planie prostokąta, wybudowany również w 1891 r. Budynek pierwotnie nie posiadał piętra, które zostało dobudowane w późniejszym czasie. Na dachu zachowała się ciekawa drewniana konstrukcja daszku kominowego.

Wewnątrz znajdują się łukowe sklepienia oraz ciekawie zdobione żeliwne kolumny. Te są najładniejsze ze wszystkich. Obecnie pomieszczenie służy jako garaż i trudno zrobić zdjęcia, aby nie objąć samochodu.

Budynek z rampą (spichlerz)

W tym miejscu pierwotnie znajdował się spichlerz. I albo budynek jest pozostałością owego spichlerza, tylko został mocno przebudowany albo wybudowano nowy w miejsce spichlerza, wykorzystując część parterową budynku. Dawny spichlerz był ogromnym obiektem, piętrowym. Obecny budynek jest parterowy z dostawioną do niego rampą towarową. Przed obiektem znajduje się urządzenie przypominające żurawia.

Wewnątrz zachowały się ładne metalowe niebieskie kolumny. Podobne do tych, jakie są w oborze, ale te mają nieco inne zakończenie. Sufit wsparty jest na metalowych legarach.

Spichlerz 2

Między budynkiem obory a spichlerzem jest wolna przestrzeń. Niegdyś znajdował się tam drugi spichlerz, ale nieco mniejszy. Widoczny jest na dawnej pocztówce.

Tego spichlerza już nie ma. Pocztówka z lat 1900-20. Źr. www.fotopolska.eu

Pozostałe budynki gospodarcze

Na terenie dawnego folwarku istnieją jeszcze inne zabudowania gospodarcze. Jedne bardziej współczesne (z czasów PRL-u), inne nieco wcześniejsze, ale trudno dociec czy przedwojenne. Jeden z budynków gospodarczych jest już ruiną, ale zwróciłam na niego uwagę, bo posiada piękne łukowe ceglane sklepienia.

Zakończenie

Dawny folwark jest położony w ciekawym miejscu, na uboczu, z daleka od cywilizacji. Panuje tu cisza, „zakłócana” jedynie świergotem ptaków, gęganiem pasących się gęsi, czy piskiem bawiących się dzieci. Miejsce to ma ogromny potencjał. Można by tu stworzyć naprawdę uroczy zakątek do życia. Niestety zostało ono zaniedbane, najpierw przez poprzednie władze, potem urzędników, ale także przez samych mieszkańców. Mam cały czas nieodparte wrażenie, że dla ludzi, którzy tam mieszkają, mimo iż niektórzy zamieszkują tu od kilkudziesięciu lat, jest to miejsce w dalszym ciągu tymczasowe. O ile wnętrze budynku jest dość zadbane, tak nie da się tego powiedzieć o samym otoczeniu. Taka smutna popegeerowska rzeczywistość.

Opracowała Mariola Nagoda

 

Bibliografia:

Gminny Program Opieki nad Zabytkami dla Gminy Łambinowice na lata 2018-2021, Łambinowice 2017, https://bip.lambinowice.pl/498/571/informacje-ogolne.html (zerknijcie na str. 43).

Dziennik Urzędowy Województwa Opolskiego, z dn. 7 lipca 2015 roku.

Gminna Ewidencja Zabytków 2014.

Pracownia Dokumentacji Zabytków, Alma – Karta Ewidencyjna Obiektu Nieruchomego, 2013.

Heimatkalender des Kreises Falkenberg 1933.

 








Autor:
Data:
niedziela, 10 listopada, 2024 at 12:05
Kategoria:
Zamki, pałace, dwory, architektura sakralna, cuda, diabły
Komentarze:
Możesz zostawic odpowiedz
RSS:
Możesz sledzic komentarze tego postu poprzez Kanal RSS
  1. Przemysław Stefański Says:

    Chylę czoła – nigdy nie dorównam 🙁 nie jestem jednak aż tak wielkim pasjonatem historii dziejów -pozdrawiam

  2. Mariola Says:

    Panie Przemysławie bardzo dziękuję za ten komentarz. Fakt, wkładam dużo serca i czasu w znajdywanie, a potem opisywanie różnych miejsc, ciekawych z mojego punktu widzenia. Cieszę się, że są osoby, które to czytają i doceniają. Natomiast ja podziwiam Pana zapał do turystyki. Liczba miejsc, które Pan zwiedził jest naprawdę imponująca.
    Serdecznie pozdrawiam
    Mariola Nagoda

Dodaj komentarz