Ponad 80 lat temu miała miejsce katastrofa kolejowa. Dokładnie w niedzielę wieczór, 12 listopada 1939 roku, w okolicy miejscowości Sukowice koło Kędzierzyna-Koźla, zdarzył się straszny w skutkach wypadek. Była to jedna z najtragiczniejszych katastrof kolejowych ówczesnej Europy. Zderzyły się ze sobą dwa pociągi pasażerskie. Oba składy były przepełnione. Ludzie wracali między innymi z pobliskiego Zakrzowa, w którym odbywał się w tym dniu wielki kiermasz z okazji poświęcenia kościoła. Na tę uroczystość zjechały tłumy ludzi.

Według relacji świadków na dworcu było tak tłoczno, że nie każdy dostał się do pociągu. Niektórzy zrezygnowali z jazdy i poszli na pieszo, dzięki temu uniknęli niechybnej śmierci. Wśród pasażerów byli także żołnierze 84. pułku piechoty, którzy po raz pierwszy od wielu tygodni dostali przepustki. Przypomnijmy, że od kilku tygodni trwała właśnie II wojna światowa. Pociąg z Baborowa dotarł do stacji Rosengrund (dawniej Sukowice i Zakrzów stanowiły jedną stację) z opóźnieniem ze względu na gwałtowną zmianę pogody. Wieczorem spadł śnieg z deszczem i wiał mocny wiatr. Planowo pociąg miał odjechać o 19.18. Ruszył jednak z kilkuminutowym opóźnieniem. Linia Koźle-Baborów była jednotorowa i zwykle pociągi mijały się na stacji w Polskiej Cerekwi. Niestety pociąg jadący z Kędzierzyna był opóźniony o pół godziny i 12 listopada 1939 roku mijankę zrobiono na stacji w Sukowicach.

Dyżurnym ruchu był wówczas Emanuel Rzeczyński z Zakrzowa. Kiedy zorientował się, że na ten sam odcinek wypuścił skład z Koźla do Baborowa, próbował jeszcze zatrzymać rozpędzony pociąg, wymachując rękami. Ale maszynista już tego nie widział. Do dzisiaj nie ustalono, dlaczego jego zmiennik nie przyszedł do pracy i zawiadowca był już trzynaście godzin w pracy. Trzeba też wiedzieć, że oprócz kierowania ruchem, Rzeczyński zajmował się również sprzedażą biletów. W wyniki jego błędu doszło do tragedii, w której zginęło 48 osób, a 80 zostało rannych.

Zderzenie pociągów było tak silne, że obie lokomotywy wbiły się w siebie. Wręcz niemożliwym było ich rozczepienie. Początkowo próbowano rozdzielić je dwoma parowozami, które miały ciągnąć lokomotywy w przeciwne strony. Dopiero za pomocą palników udało się rozciąć żelastwo. Pierwsi na pomoc ruszyli mieszkańcy pobliskich Sukowic i Zakrzowa. Po kilkudziesięciu minutach do akcji wkroczyły jednostki straży pożarnej (w tym zakładowa straż pożarna z fabryki celulozy Waldhof z Koźla Port), karetki pogotowia, komisja niemieckiego Czerwonego Krzyża, ciężarówki wojskowe oraz samochody pocztowe. Po dwóch godzinach przyjechał pociąg ratowniczy Lazarettzug z Raciborza, wiozący lekarzy i sprzęt medyczny. W akcji ratunkowej udział także wziął oddział ratunkowy NSDAP. Opóźnienie zapewne spowodowane było złymi warunkami pogodowymi.

Niektóre ciała ofiar były tak porozrywane, że ich identyfikacja była niemożliwa. Stąd różnica w podawanych ilościach ofiar. Wielu rannych zostało kalekami do końca życia. Nie wszyscy poszkodowani dostali zadośćuczynienie.

Wanderer nr 315, 15.11.1939, źr. SBC. Katastrofa kolejowa.

 

Uroczystości żałobne odbyły się 15 listopada 1939 roku przed gospodą Zur Einsenbahn, obecny budynek gminnej spółdzielni. Przed tamtejszym sklepem wystawiony był rząd trumien, czekający na poświęcenie. W tym dwie najmniejsze, zawierające ciałka rocznego i 4,5 letniego dziecka.

Na uroczystości przybyły tysiące ludzi z różnych miejscowości a także wielu ważnych dostojników państwowych. Prezydent Krajowej Dyrekcji Kolejowej, dr Wilhelm Pirath z Opola w swoim przemówieniu wygłosił:

„Opole łączy się z Wami w głębokim bólu, wobec śmierci na tak dużą skalę. Stajemy milczący w obliczu katastrofy, która pochłonęła tak wiele istot naszego narodu i ojczyzny, każdy z nas poniósł tu osobistą ofiarę. Kto ginie na wojnie, tego ofiara staje się bohaterstwem, a uczucie żalu i bólu zmienia się w uczucie wdzięczności i dumy. Ale tragicznego bólu cierpienia wobec takiej tragedii ludzki umysł nie jest w stanie pojąć. (…) Zapewniam rodziny ofiar, że kolej niemiecka serdecznie współczuje i łączy się z Wami w tym głębokim bólu. Minister kolei żałuje, że nie mógł osobiście wziąć udziału w tych uroczystościach. Zobowiązał jednak dyrektora ministerialnego tajnego radcę doktora Pischela do przekazania w jego imieniu oraz z imieniu władz kolei niemieckiej do złożenia najgłębszych wyrazów współczucia rodzinom ofiar”*

Wanderer 316, 16.11.1939, źr. SBC. Pogrzeb ofiar katastrofy kolejowej.

 

Emanuel Rzeczyński dostał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności. Sąd wziął pod uwagę nieposzlakowaną opinię oskarżonego, dotychczasowy wzorowy przebieg służby oraz okoliczność łagodzącą – przemęczenie, spowodowane nadmiernymi obowiązkami i zbyt długą służbę w felernym dniu. Jego zwierzchnik, August W. również poniósł karę (rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności) za niedopilnowanie zawiadowcy, ponieważ ten nie posiadał wystarczających kwalifikacji, aby samodzielnie kierować ruchem.

Aby nie osłabić morale ludności już na samym początku wojny, zdecydowano sprawy nie nagłaśniać. W prasie zamieszczono tylko lakoniczną notatkę, informującą, iż doszło do wypadku. Stąd też do dzisiaj mało kto wie o tej przerażającej kolizji.

Gazeta Wanderer 315, 15.11.1939, w której opisano katastrofę.

 

Jeden z maszynistów, który przeżył tragedię, nie potrafił zapomnieć o tym strasznym zdarzeniu i rok po tragedii, rzucił się w Baborowie pod jadący pociąg.

Lista osób, które zginęły w katastrofie kolejowej w Sukowicach. Opracowanie Erwina Fandrycha „Katastrofa kolejowa Zakrzów-Sukowice 12.11.39”.

 

W miejscu katastrofy postawiono drewniany krzyż. Po wojnie zniknął, prawdopodobnie z uwagi na znajdujący się na nim niemiecki napis. Dziś 100 metrów dalej stoi metalowy krzyż z inskrypcją: „Boże zmiłuj się nad ofiarami wypadku kolejowego 12.11.1939”

Zdjęcie z 2007 roku. Przedstawia jeszcze istniejące tory. Fot. dzięki uprzejmości Andrzeja Kozy ze strony www.bazakolejowa.pl

A tak wygląda to miejsce dzisiaj w 2021 roku. Zamiast torów klejowych powstała asfaltowa ścieżka rowerowa. Krzyż został przesunięty o około 100 metrów bliżej.

 

Ciekawostka

Linią Koźle-Baborów (dokładniej na linii Jaborowice – Polska Cerekiew – Grzędzin) w 1945 roku kursował niemiecki pociąg pancerny, ostrzeliwujący Rosjan, którzy forsowali Odrę między Przewozem a Podlesiem.

 

Ścieżka rowerowa zamiast torów

Linia kolejowa nr 195 działała do pamiętnej powodzi w lipcu 1997 roku. Po przejściu Wielkiej wody nie zdecydowano się na odbudowanie zmytych torów w okolicy Koźla i linię zawieszono. W jej miejsce została wybudowana 16 kilometrowa ścieżka rowerowa z Kędzierzyna-Koźla do Baborowa.

Pomimo planów, które już w 2011 roku pojawiły się, ścieżka została wykonana i oddana do użytku dopiero w 2020 roku. Samorządy niestety nie były w stanie samodzielnie pokryć kosztów budowy ścieżki wraz z infrastrukturą. Wiązało się to też ze zdobyciem licznych pozwoleń, m.in. z nieodpłatnym przekazaniem nieruchomości stanowiących grunty nieczynnej linii kolejowej gminom Polska Cerekiew, Cisek, Reńska Wieś.

Dopiero w 2017 roku subregion kędzierzyńsko-strzelecki zdobył środki na realizację planów, w ramach projektów związanych z poprawą środowiska realizowanych z budżetu Regionalnego Programu Operacyjnego.

Sukowice – ścieżka rowerowa „Szlakiem Kolejowym” w miejscu dawnej linii kolejowej.

Sukowice – ścieżka rowerowa „Szlakiem Kolejowym” w miejscu dawnej linii kolejowej. Na powierzchni asfaltu widać jeszcze ślady po torach.

 

Trasa prowadzi malowniczym szlakiem, który zaczyna się na granicy Większyc i Koźla. Dalej prowadzi przez Reńską Wieś, Długomiłowice, Sukowice, Zakrzów aż do Polskiej Cerekwi. Po drodze można oglądać nieczynne stare dworce czy rampy kolejowe. Przy ścieżce powstały parkingi, wiaty, siłownie na powietrzu, place zabaw. W Reńskiej Wsi, przy budynku dworca, jest samoobsługowa stacja naprawy rowerów.

 

*Fragment przemówienia z opracowania „Katastrofa kolejowa Zakrzów-Sukowice 12.11.39” Erwin Fandrych.

 

 








Autor:
Data:
sobota, 20 marca, 2021 at 15:50
Kategoria:
Urbex, martyrologia, cmentarze, pomniki, militaria, zabytki techniki
Komentarze:
Możesz zostawic odpowiedz
RSS:
Możesz sledzic komentarze tego postu poprzez Kanal RSS
  1. Waldi Says:

    Moj dziadek byl w jednym z pociagow i bral udzial w akcji ratowniczej.

Dodaj komentarz