Prawie wszyscy eksploratorzy zachwycają się osiedlem. Owszem, wejście na dach i widok z niego są bezcenne. Ale mnie tak naprawdę urzekła stara niemiecka część, w której budynki zostały zbudowane z charakterystycznej czerwonej cegły klinkierowej. Niestety większość z nich to ruina, często w stanie agonalnym. Prawie wszystkie obiekty nie posiadają już dachu, często też brakuje im ścian. Tylko niektóre zachowały się jeszcze w jako takim stanie. Na nich można podziwiać przepiękną fasadę.
Na pierwszy rzut oka wszystkie koszarowce wydają się takie same. Jeden blok stoi obok drugiego, wszystkie z czerwonej cegły. Niektóre są otynkowane i pomalowane na różne kolory: różowe, żółte, pomarańczowe.
Ruiny dawnych koszar, w większości bez dachów. Fot. 2017 r.
Jeden z niewielu ocalałych budynków, otynkowany. Fot. 2016 r.
Jeden z niewielu ocalałych budynków, choć już bez dachu, otynkowany. Fot. 2016 r.
Jeden z niewielu ocalałych budynków, otynkowany. Fot. 2016 r.
Ruina budynku koszarowego, prawdopodobnie był to jeden ze starszych budynków, stąd i stan tragiczniejszy. Fot. 2015 r.
Ruina budynku koszarowego, prawdopodobnie był to jeden ze starszych budynków, stąd i stan tragiczniejszy. Fot. 2016 r.
Jeśli podejdzie się bliżej i przyjrzy, to można zobaczyć jak bardzo różnią się od siebie. I co ważniejsze, dostrzec ich kunszt i piękno. Okazuje się, że prawie każdy koszarowiec posiada inną elewację klatki schodowej. Jedne są kanciaste, inne zaokrąglone, jeszcze inne zakończone trójkątnym daszkiem. Jedne mają owalne wejście, okrągłe okienka lub półokrągłe, a jeszcze inne prostokątne okna wmurowane po dwie lub trzy sztuki w pionie. A nawet jeśli z pozoru wyglądają na takie same to po bliższym poznaniu okazuje się, że każda z nich posiada inny wzór, a nawet kolor cegły (czerwony, brązowy). Niektóre klatki posiadają okładzinę z płytek. Różnice widać też w ogólnej architekturze budynków, ale najbardziej właśnie w kształcie klatek schodowych.
Jedna z ładniejszych klatek schodowych, zaokrąglona, w górnej części ozdobny gzyms z dwukolorowej cegły: czarnej i czerwonej ułożonej w misterny wzór. Spójrzcie na górne okno i dolną kondygnację, gdzie cegła ułożona jest pionowo. Daje to ciekawy efekt zdobniczy. Przy oknie wygląda jak balkonik. Dodatkowo okna są otoczone ramką z jasnoczerwonej cegły. Wejście do budynku z cegły pomalowanej na żółto.
Ta klatka niby podobna do poprzedniej, ale i tu widać różnicę. Górna część klatki posiada zupełnie inne wykończenie. Na całej długości okien zastosowano cegłę ułożoną pionowo. Do ozdobienia dołu klatki użyto również cegły, ale nie wmurowano ją na płasko lecz pozostawiono wystającą. Daje to efekt złudzenia fal.
Tu również ozdobiono gzymsy czerwoną cegłą, którą ułożono pionowo. Budynek cały otynkowano i pomalowano różową farbą. Jako nieliczna z klatek posiada daszek. Dół klatki dodatkowo pomalowano farbą w paski biało-szare.
Klatka kwadratowa, nie zaokrąglona jak te poprzednie. Gzymsy ozdobione cegłą ułożoną pionowo. Klatka posiada przepiękne stare okienka okrągłe i owalne. Widać resztki cegieł misternie ułożonych wokół okien. Później elewacja została otynkowana i pomalowana na żółty/pomarańczowy kolor.
Kolejna klatka kwadratowa, podobna do tej wyżej. Różni się dolną częścią, w której w nieco inny sposób położono cegłę (wyglądem przypomina harmonijkę), a na koniec zamalowano ją na bliżej nieokreślony kolor: pomieszanie żółtego z zielonym. Musiał to być jakiś ważniejszy budynek, bo został ślad po tabliczce.
Jeszcze inna wersja klatki. Górna część otynkowana, dolna z cegieł ułożonych w ciekawy szlaczek, na wzór paneli ściennych.
Kolejna prostokątna klatka schodowa. Różni się od tych wyżej, że posiada kwadratowe okienka, a nie półokrągłe. Dół klatki ułożony z cegły pionowo.
A tu dość nietypowa klatka, bo nie posiada wyodrębnionego ryzalitu. Za to jest prosta bryła, bez ozdób. Do klatki schodowej prowadzą schody, nad wejściem daszek. Obok wejście do drugiej klatki.
Wnętrze koszar.
Wnętrze koszar, tu w nieco gorszym stanie.
Wnętrze koszar. Tu doskonale widać w jakim stanie są stropy. Mając na uwadze własne życie do takich budynków nie wchodziliśmy.
Klatka schodowa wewnątrz koszar.
W jednym z okien zasłonka lub koc.
Toalety wojskowe.
Toalety wojskowe.
Toalety wojskowe.
Umywalka. Na ścianie widać dziury po wyrwanej baterii.
Toalety wojskowe. Sanitariaty pierwotnie oddzielone były cienkimi ściankami. W ścianie i podłodze zachowały się tylko po nich metalowe kotwy mocujące.
Większość budynków wewnątrz wygląda podobnie (długi korytarz a z niego rozchodzą się po bokach sale), ale znalazłam też jeden, w którym główny korytarz posiadał ceglane sklepienie łukowe. W pozostałych były to tradycyjne płaskie stropy otynkowane.
Jeden z ciekawszych korytarzy, bo strop został wykonany z cegły zakończonej łukowo.
Tutaj również owalny sufit.
Tak wyglądają prawie wszystkie napotkane przez nas klatki schodowe. Tradycyjne płaskie sufity, prostokątne okna.
Jedno z ciekawszych pomieszczeń piwnicy. Stropy zakończone łukowo.
W piwnicy pozostałości rur spustowych. Jako jedne z nielicznych te się zachowały.
Teoretycznie jest to skrzynia na broń, ale co robiła w piwnicy? Była przykręcona do ściany, tak jak na zdjęciu w pozycji pionowej. Może służyła do przechowywania sprzętu przeciw pożarowego?
Kamienne schody w budynkach koszarowych. Wydaje mi się, że jako materiał użyto nie taniego lastryka a bardziej wytrzymałego granitu.
W większości budynkach na podłodze znajdowały się takie płytki z rowkami. Mój znajomy, który był w wojsku na początku lat 90. XX wieku opowiadał, że w jego jednostce też były takie płytki i musieli te rowki czyścić szczoteczką do zębów, na kolanach. Ot, fanaberia starszego rangą żołnierza.
Zachowane płytki podłogowe w koszarach.
W koszarach były także i takie kafelki.
Kafelki w dawnej łazience.
Pozostałości po boazerii na ścianie w jednej z sali.
Dewastacja budynków niemieckich
Dawne niemieckie koszarowce dziś w większości są w ruinie. Jestem pewna, że to celowe działanie. Kiedy wybudowano nowe bloki na osiedlu, stare koszary były już mocno zniszczone przez wcześniej przebywającą tu dzicz sowiecką (piszę o tym niżej). Znam precyzję niemieckiego budownictwa i wiem, że wytrzyma bez problemu 100 lat i więcej. Nie jest więc możliwością, aby same z siebie (nawet będąc opuszczonymi budynkami) po upływie około 70-90 lat tak wyglądały.
Tak niestety wygląda spora część budynków. Fot. 2015 r.
Stare, zniszczone koszary stały się kulą u nogi dla nowych władz. Aby przyspieszyć dewastację szybko pozbawiano je dachów, bo jak wiadomo, kiedy dachu nie ma to szybciej przebiega degradacja całego budynku. Celowo wycięto też wszelkie legary podtrzymujące całą konstrukcję dachową. Widać to doskonale na zdjęciu niżej. Legary nie przegniły z powodu upływu czasu, są idealnie przycięte.
Równiutko przycięte legary.
Wnętrze starych budynków koszarowych.
Koszary dawniej i dziś
Ciekawostką dla mnie było natknięcie się na ceglany podłużny obiekt z dużymi owalnymi oknami. Zaintrygowały mnie właśnie te piękne okna, więc zrobiłam zdjęcie. Dopiero w domu, siedząc przy komputerze i porównując dawne zdjęcia z aktualnymi, znalazłam podobieństwo na jednym z nich. Później znalazłam jeszcze jedno zdjęcie. Okazało się, że były to dawne koszary, jedne z pierwszych. Budynki te były parterowe, wzniesione z cegły, otynkowane, miały płaski dach i ogromne drzwi. Na jednej pocztówce ktoś pomalował dach na zielono, ale w rzeczywistości nie mógł być kolorowy bo pokryty był czarną papą lub ewentualnie mógł mieć dachówkę ale w kolorze czarnym lub ciemno czerwonym.
Nie mniej pocztówka wygląda dość efektownie. Na pocztówce elewacja jest w kolorze białym. Natomiast z mojego zdjęcia wynika, że była w kolorze ochry (żółć pomieszana z pomarańczą). Ale kolor elewacji łatwo zmienić. Tak więc „niechcący” znalazłam pozostałości naprawdę dawnych koszarowców, pochodzących z ok. 1914 roku ( a przynajmniej tak wynika z datowania pocztówki). Zdaję sobie sprawę, że może nie być to oryginalny budynek z tamtych lat, ale sam fakt, że jest tak bardzo podobny do niego cieszy. Nawet jeśli się mylę, to i tak jest to fenomen, bo na całym terenie nie ma drugiego takiego budynku. Do tego budynku jeszcze wrócę w innej części cyklu artykułów o Pstrążu, bo zachowała się ciekawa płaskorzeźba żołnierza.
Ciekawy budynek z owalnymi oknami. Przypomina mi budynki z 1914 roku. Fot. 2016 r.
Tu zbliżenie na owalne okna. Fot. 2016 r.
Koszary na pocztówce z 1914 roku.
Zdjęcie datowane na 1936 rok. Po lewej stronie widać jeden ze starszych koszarowców.
W Pstrążu można także natknąć się na dachówki z napisami. Dzięki temu wiemy, gdzie były produkowane dachówki oraz możemy poznać ich datowanie. Na pewno wiem o dwóch firmach: zakład ceramiczny Pulwerke (dzisiejsza cegielnia w Pogalewie Małym k. Brzegu Dolnego (woj. dolnośląskie) i fabryka dachówek Sturm w Gozdnicy (powiat żagański, woj. lubuskie). Założyciel firmy Johan Gottfried Sturm był wynalazcą słynnej dachówki glazurowej w kolorze niebieskim i brunatnym zwaną dachówką „Freiwaldauer” lub „Sturm”.
W jednym ze zniszczonych budynków znalazłam dachówkę z nazwą Pogulwerke. Dachówka pochodzi z zakładu ceramicznego w Pogalewie Małym k. Brzegu Dolnego (woj. dolnośląskie). Obecnie zakład nadal funkcjonuje jako cegielnia CERAMSUS.
Pogalewo Małe, dawny zakład ceramiczny Pogulwerke, obecnie cegielnia CERAMSUS.
Gozdnica fabryka dachówek Sturm 1915-20.
Kolejny przykład porównawczy. Pocztówki pochodzą z lat 1925-30 i 1940-43. Znajdują się na nich koszarowce. Budynki, które wówczas powstały są dłuższe od swoich poprzedników, piętrowe, posiadają dach dwuspadowy. Klatki schodowe zakończone trójkątnym dachem.
Pstrąże w latach 1925-30.
Tak wyglądały budynki koszarowców w latach 1940-43. Na uwagę zwraca zwieńczenie klatek schodowych w formie trójkątnego dachu.
Jedna z niewielu klatek z zachowanym trójkątnym daszkiem. Pod daszkiem również ozdobne ceglane gzymsy w różnych kolorach. Obramowania okien z ciemniejszej cegły. Daszek nad wejściem. A samo wejście do budynku w późniejszym czasie zostało pomalowane farbą na czerwono. Fot. z 2016 roku.
Wprawdzie to nie ten sam ciąg koszarowców z powyższego zdjęcia. Różnią się klatkami schodowymi. Tam są prostokątne, zwieńczone trójkątnym daszkiem. Te tutaj są lekko zaokrąglone, ale i tak są bardzo podobne do tamtych.
Tu koszary z zaokrąglonymi klatkami schodowymi z innej perspektywy. Fot. 2016.
Widok na obecne koszary. Fot. 2016.
Widok na obecne koszary. Fot. 2016.
Widok na obecne koszary. zbliżenie na klatkę schodową. Fot. 2016.
Widok na budynek dawnego koszarowca wiosną 2015.
Widok na ten sam budynek dawnego koszarowca zimą 2016.
Widok na obecne koszary. Fot. 2017.
Widok na obecne koszary. Fot. 2016
Widok na obecne koszary. Zbliżenie na klatkę schodową. Fot. 2016
Tak wygląda budynek pozbawiony dachu. Jeszcze kilkanaście lat i nie będzie po nim śladu.
Ruiny dawnych koszar.
Wnętrze ruiny dawnych koszar.
Jdno z niewielu zachowanych pomieszczeń strychowych, na które można w miarę bezpiecznie wejść. Aczkolwiek po nim już nie chodziliśmy, bo strach, że mógłby się zawalić pod naszym ciężarem.
Koszarowce pozbawione dachów.
Ruiny budynków.
Ruiny budynków.
W koszarach oprócz numeracji bloków nie było nazw ulic. Było to zbędne. Natomiast ktoś, być może podczas jakichś ćwiczeń, na niektóre budynki przybił tabliczki z nazwami ulic.
Dewastacja budynków
W 1945 roku garnizon został zajęty przez wojska radzieckie. I jak pisałam we wcześniejszych artykułach, pierwotnie ci, którzy przyjeżdżali tu na służbę wojskową nie byli ludźmi zbyt ogarniętymi. Bez wykształcenia, analfabeci, często po wyrokach. Nie ma co ukrywać, iż była to dzicz. Nie wiedzieli co to jest elektryczność, jak działają urządzenia sanitarne. Stąd pewnie zaistniała konieczność wybudowania nowych obiektów, bo te niemieckie były najzupełniej w świecie zdewastowane i nie nadawały się nawet do remontu. Powyrywano baterie, sanitariaty, rury spustowe i centralnego ogrzewania.
Nieżyjąca już moja sąsiadka p. Halinka (Halszka) opowiadała, że jak była małą dziewczynką to do jej wioski (pochodziła z Kresów) przyjechali żołnierze ukraińscy i zabierali wszystko, co było im przydatne, a to czego zabrać nie umieli to niszczyli. Zapamiętała też pewną sytuację, gdy jeden z żołnierzy najpierw uszkodził rury z wodą, a potem zdziwiony był, że woda nie leci z kranu. Ze złości wyrwał ze ściany baterię i przystawił ją w inne miejsce, myśląc, że może jednak poleci woda. Zdarzenie to pokazuje jak niski poziom wiedzy ci ludzie prezentowali. Wprawdzie to działo się na wschodzie (tereny dawnej Polski), ale tutaj sytuacje były niemalże identyczne. Kiedy np. zatkała się ubikacja, nie mogąc (nie umiejąc) poradzić sobie z tym, na każdym piętrze wykuwano dziury w podłodze, aż do samej piwnicy i w ten sposób korzystano z toalety. W innej wersji, potrzeby załatwiano w wybranym kącie jakiegoś pomieszczenia, a gdy smród był już nie do zniesienia przenoszono się na inne piętro. I tak w kółko. Jak skończyły się piętra to wybierano kolejny budynek. A książki i gazety używane były wyłącznie do podcierania pewnej części ciała. Ponieważ ludzie ci nie wiedzieli również co to ogrzewanie centralne, to nawet jeśli takowe istniało, aby się ogrzać, rozpalali ognisko na środku pokoju. Takich przykładów można podać co najmniej kilkadziesiąt. Dopiero później około lat 60. XX wieku zaczęli przyjeżdżać żołnierze bardziej cywilizowani, wykształceni, w miarę obyci z kulturą i sztuką, co wcale nie znaczy, że niczego nie niszczyli. Ale na pewno było to już w mniejszym stopniu.
Mapka Pstrąża- opracowanie własne.
Opracowała
Mariola Nagoda (Opolanka z pasją)
Artykuł nie ma na celu propagowania jakichkolwiek ideologii nazistowskich, faszystowskich, komunistycznych ani żadnego innego systemu totalitarnego. Ma charakter wyłącznie dokumentalny i historyczny.
Dawne zdjęcia pochodzą ze stron:
www.sgv-polsha.narod.ru
16 kwietnia, 2023 at 11:35
Piękna i smutna zarazem historia. Zdjęcia nostalgiczne – na tych archiwalnych czuje się ciepło tego słońca !!!
Szkoda że to miasto, które się nie podniosło po tej grabieży.
Chciałabym je kiedyś zobaczyć na własne oczy.
16 kwietnia, 2023 at 19:36
Niestety to niemożliwe. Dziś jest częścią czynnego poligonu. Nie wiem czy zdążysz je zobaczyć, bo jest wyburzane pod nową infrastrukturę dla Amerykanów.